Historia o podróży do zapomnianego przez ludzi i bogów afgańskiego Pamiru, gdzie wśród wciąż dziewiczych szczytów, afgańscy Kirgizi – uciekinierzy z byłego ZSRR – wiodą trudny żywot sezonowych nomadów. Niełatwe środowisko Korytarza Wachańskiego dzielą z wyznającymi ismailizm – nietypowo pragmatyczny i postępowy odłam szyizmu – Wachami. W 2009 roku autor podróżując pieszo, na grzbiecie osła i konia dotarł do samej granicy Chin ścieżką, którą niegdyś przemierzał Marco Polo i inni podróżujący po tej odnodze Jedwabnego Szlaku, kupcy.
„To była chyba moja pierwsza prawdziwa podróż, to znaczy wyjazd w miejsce, gdzie by cokolwiek załatwić musiałem nauczyć się lokalnego języka, miejsce dla którego nikt nie napisał żadnego przewodnika, więc o wszystko musiałem wypytywać lokalnych mieszkańców. Było to także miejsce z bogatą historią dawnej polskiej eksploracji – głównie alpinistycznej – która pociągała mnie nie mniej niż teraźniejszość.
Spotkałem tam wielu życzliwych ludzi i równie wielu takich, którym zależało jedynie na przywiezionych przeze mnie dolarach. Dotarłem konno na kraniec tego wysokogórskiego świata kirgiskich nomadów by podróż zakończyć w odstręczającej stolicy. Dane mi było przyglądać się trzem weselom i usłyszeć o jednym pogrzebie.
W Korytarzu Wachańskim spędziłem tylko trzy tygodnie, ale był to bardzo intensywny czas, pełen przygód i niespodziewanych zwrotów akcji. Zapraszam na wyprawę do krainy pełnej dziewiczych szczytów, w której nowoczesność w zadziwiający sposób przeplata się z zamierzchłą przeszłością, a talibowie są jedynie kolejnym newsem z radia. Zapraszam na wyprawę do Afganistanu.”
Bartłomiej Tofel
W sumie standardowa biografia wędrowca. Raz gdzieś pojechał, złapał bakcyla i później nie robił już nic innego. W tym wypadku była to wycieczka zaraz po maturze autostopem do Turcji. Potem również było standardowo – Iran i okolice. Na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej zatrzymał się na dłużej i jeździł tam przez kilka lat, stopniowo odkrywając te gorące rejony. Osią każdego wyjazdu były zawsze góry, po których starał się chodzić w każdym z odwiedzanych krajów. Pewna odmiana nastąpiła dopiero w zimie 2010 roku, gdy wreszcie udało mu się wybrać w naprawdę nowe miejsce – na Ałtaj. Miejsce piękne i zachwycające, które sprawiło, że na kolejną wyprawę wyruszy w tajgę.
Absolwent etnologii i psychologii. Na co dzień żyje nie wiadomo z czego. Czasem zarobi na życie fotografią lub piórem. Żyje w Warszawie, a chciałby na wsi.
www.tofel.eu