Wędrujemy tymi samymi ścieżkami, co francuska wyprawa pod kierownictwem Maurycego Herzoga, która w 1950 roku dotarła pod północną ścianę Annapurny, by po raz pierwszy w historii zdobyć ośmiotysięcznik. Ale 53 lata temu Himalaje Nepalskie dopiero pierwszy raz otwarto dla zagranicznej wyprawy, nie było dróg, map, nie wiadomo było nawet która dolina dociera do stóp góry. Fascynujący opis tamtej wyprawy można znaleźć w książce „Annapurna” autorstwa M. Herzoga, należącej do klasyki literatury górskiej. Dzisiaj Nepal jest już zupełnie inny, docieramy jednak w te same miejsca: w dolinę Kali Ghandaki z zabytkowymi kamiennymi wioskami, do jeziora Tilicho, w Nieznaną Dolinę pod Dhaulagiri. Najtrudniejsza okazuje się dolina prowadząca do północnej bazy pod Annapurną, gdzie dzisiaj jest równie dziko jak pół wieku temu. Przez osiem dni wędrówki piękną himalajską doliną nie spotykamy żadnego człowieka. Mijamy bazę pod Północną Annapurną i wędrujemy dalej wzdłuż Lodowca, w kierunku olbrzymiego lodospadu. Powoli odsłania nam się w całej okazałości północna ściana Annapurny. Łagodna, prawie w całości pokryta lodową czapą. Ściana lawiniasta, ściana pierwszych zdobywców. Ściana tak niedostępnie ustawiona, że widać ją dopiero tutaj, po tylu dniach ciężkiej wędrówki. Dalej jest kraina himalaistów.
Iwona i Jurek Maronowscy
Poznaliśmy się w podróży i podróże są pasją, która od lat kieruje naszym życiem. To nic, że zawodowo pracujemy w finansach i marketingu. Nawet za biurkiem ukradkiem spoglądamy w kalendarz z mapą świata, a myślami jesteśmy gdzieś w odległych krainach. Gdy nadchodzą długie zimowe wieczory, nadchodzi też czas na przygotowywanie pokazów slajdowych, które pozwalają dzielić się przygodami, opowiedzieć o miejscach fascynujących, egzotycznych, nieznanych. Każda podróż to dla nas szansa na znalezienie takiego miejsca, często nie opisanego w żadnym przewodniku. Każdy pokaz slajdów to możliwość zaprezentowania publiczności jak dziwny, piękny i mało znany jest świat.